gimak
Street Racer
Dołączył: 24 Lut 2009
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Jastrzębie Zdrój/Nowy Sącz Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 17:13, 2009_08_05 Temat postu: |
|
|
Witam.
Ja bym nie polecał do czyszczenia podwozia szczotki drucianej. Ten sam efekt uzyska się myjąc podwozie wodą pod dużym ciśnieniem, w ewentualną korozję usunąć odrdzewiaczem.
Najważniejsze przy konserwacji samochodu jest przygotowanie powierzchni pod konserwację. Jeżeli środek konserwujący położy się na niedokładnie umytą powierzchnię, to po krótkim okresie odłazi jak źle przyklejona tapeta.
Podam całą procedurę stosowaną w zakładzie w Pszczynie w roku 1975, czyli dawno temu - on już nie istnieje, zakończyli działalność chyba 1979, z czego byłem bardzo niezadowolony.
Na termin u nich czekało się nawet 6 miesięcy, ale rejestracje samochodów były tam z całej Polski.
Przed przyjęciem było pytanie o wiek samochodu i był oglądany, za pierwszym razem nie wiedziałem dlaczego. Jeżeli przeszedł oględziny to był przyjmowany do konserwacji. Mycie podwozia odbywało się na kołysce, ciepłą wodą pod ciśnieniem 40-50atm (wg pracowników). Pod strumieniem wody jednolitym (nie rozproszonym jak przy karcherze) o średnicy ok. 4mm brud, konserwacja słabo przylegająca, farba z rdzą pod nią, wszystko to odskakiwało. Pozostawała czysta powierzchnia. Miejsca gdzie była rdza były odrdzewiane, a miejsca pozbawione farby były pasywowane powłoką fosforanową. Na to dopiero były dawane środki konserwujące firmy Valvoline. W zależności od przeciętnego przebiegu rocznego zalecali zjawić się ponownie za jakiś okres czasu (w moim przypadku za dwa lata) w celu uzupełnienia ewentualnych ubytków. Przy mnie jednemu gościowi po oględzinach odmówili, bo nie chcą się dodatkowo bawić w blacharzy (ciśnienie wody). To co napisałem to sam widziałem. Później jak zakład zamknęli, nie mogłem znaleźć zakładu, który tak dokładnie czyściłby podwozie przed położeniem konserwacji i sam zabrałem się za uzupełnienie konserwacji swoich samochodów. Ponieważ dostępnymi mi środkami nie byłem w stanie, tak wyczyścić podłoża jak w tym zakładzie, żeby dobrze nowa konserwacja związała się ze starą, starą powłokę zwilżałem benzyną, żeby zmiękła (brudziła) i na nią dopiero natryskiem dawałem nową powłokę. Pod konserwację tam gdzie była blacha na wierzchu (rdzę traktowałem Fosolem), stosowałem początkowo minię, a później Kopleksor. Do konserwacji w warsztatach dawałem tylko nowe samochody, można powiedzieć prosto od krowy. Podwozia i przestrzenie zamknięte wtedy były czyste i położone powłoki dobrze przylegały. Taką taktyke stosowałem w polskich samochodach, którymi jeździłem 11, nawet 14 lat bez dziur w karoserii. W megance (10-letnia) i corolli (4.5-letnia) już takich zabiegów nie robiłem ze względu groźbę utraty 12-letniej gwarancji na karoserie.
To są moje doświadczenia w tej materii, którymi się chciałem na przywitanie (trochę spóźnione) podzielić - może komuś się przydadzą.
Post został pochwalony 0 razy
|
|